sobota, 20 lipca 2013

1:Osiedlowa piękność

Deszczowy, listopadowy dzień. Jedną z ulic kroczy młoda dziewczyna, ubrana pomimo zimna w czarną, krótką spódniczkę, bluzkę odsłaniającą w znacznej części jej biust, na którą założyła krótką, skórzaną kurtkę w odcieniu bieli. Całość przypieczętowała dość wysokimi białymi kozaczkami. Idzie dumnie chodnikiem z uniesioną głową, a widząc pożądliwe spojrzenia mężczyzn tylko lekko się uśmiecha i jeszcze bardziej kołysze biodrami... Tą dziewczyną jest "nowa" Petronela Przybylska. Dziewczyna, która teraz może mieć każdego, lecz nie chce żadnego. Bawi się mężczyznami, nazywając to zemstą za jej młodzieńcze złamane serce. Tak, to jest Petronela Przybylska. Ta Petronela, która kiedyś w Rzeszowie zawsze była tą gorszą, żyła w cieniu klasowych gwiazd, teraz to Ona jest jedną z gwiazd Jastrzębia Zdroju...
~*~
-Cholera jak zimno.-mruczę do siebie pod nosem. Ale teraz nie powinnam narzekać, sama wybrałam taki strój na taką pogodę, bo sytuacja tego wymagała. Ja sama wybrałam sobie taką drogę życia, gdzie taki strój jest niezbędny. Pewnie każdy myśli, że jestem zwykłą dziwką. Ale ja tak bym siebie nie nazwała. Dziwką jest kobieta, która puszcza się za pieniądze z pierwszym lepszym facetem. Ja natomiast wybieram sobie bardzo dokładnie mężczyzn z którymi się spotykam, a nasze spotkania nie są wyłącznie w łóżku. Ja także nie robię tego dla pieniędzy, to jest taka moja mała zemsta. Rozkochuję gościa w sobie, on jest w stanie zrobić dla mnie wszystko, idziemy do łóżka, a po upojnej nocy znikam już na zawsze bez słowa wyjaśnienia, zanim mężczyzna zdąży się obudzić.
Dziś umówiłam się z wysoko postawionym biznesmenem i jestem jak na razie w fazie rozkochiwania go w sobie. Umówiłam się z nim w jednej z tutejszych kawiarenek. Właśnie do niej dochodzę i widzę przez szybę budynku czekającego na mnie mężczyznę, kiedy słyszę dzwonek mojej komórki. Pospiesznie wyciągam ją z torebki i odbieram.
-Tak, słucham?
-Cześć Petri, mam sprawę.-słyszę w słuchawce dobrze mi znany głos rzeszowskiego środkowego.
-Cześć Grzesiu. Czy ta sprawa nie może poczekać? Właśnie jestem umówiona.
-A jednak nie spełniłaś mojej prośby i nadal spotykasz się z tymi mężczyznami.-w głosie Grześka słyszę smutek.
-Grzegorz przerabialiśmy to już setki razy, odpuść wreszcie...-mówię, zdając sobie przy tym sprawę, że kolejny raz zawodzę mojego jedynego przyjaciela.-To jaką masz do mnie sprawę?
-Taką, że jeszcze dziś przyjadę do Jastrzębia.
-W takim razie masz klucze do mojego mieszkania, a ja postaram się jak najszybciej wrócić. Muszę już kończyć, pa.-mówię i pospiesznie się rozłączam unikając przy tym kolejnych wywodów Kosoka. Wchodzę pewnym krokiem do kawiarenki i udaję się w stronę stolika, przy którym siedzi mój dzisiejszy towarzysz. Na mój widok od razu wstaje, aby się ze mną przywitać. Na powitanie całuje mnie w policzek, to jedyne na co mu jak na razie pozwalam.
Nasze spotkanie kończy się po trzech godzinach. Facet jest typowym nudziarzem, przy którym wykorzystuję dobrze znaną i skuteczną taktykę "uśmiechaj się i przytakuj gdy nie wiesz o co chodzi" do tego od czasu do czasu wyraziłam swoją opinię na jakiś typowo społeczny temat i to by było na tyle. Umówiłam się z nim na kolejne spotkanie za dwa dni, tym razem w parku. Jeżeli dobrze pójdzie to będzie moje ostatnie spotkanie z tym nudnym gościem.
Teraz z nadzieją, że Grzesiek jeszcze nie przyjechał, jadę do domu aby się tylko przebrać i muszę zrobić zakupy.
Po 15 minutach jestem już w swoim mieszkaniu. Od razu udaję się do mojego pokoju, gdzie zakładam na siebie luźne dresy i zwykły T-shirt, włosy natomiast wiążę w zwykłego koka. Tak ubrana wychodzę zrobić zakupy. Do sklepu nie mam daleko, zaledwie kilkanaście metrów od mojego bloku, dzięki czemu szybko mogę zrobić zakupy. Postanowiłam na kolację zrobić ulubioną zapiekankę warzywną Grześka, z nadzieją, że dzięki temu uniknę tematu mojego bezmyślnego postępowania w życiu. Kupuję więc całą siatkę warzyw i z powrotem udaję się w kierunku mojego bloku. Ale ja to jak zwykle mam szczęście, tuż przed samym wejściem rozrywa mi się siatka i część moich zakupów po prostu rozsypuje się na chodniku. Do tego w tym samym momencie od blok zajeżdża auto Kosoka.
-Czyżbyś miała w planach zapiekankę na kolacje, ale warzywa nie chciały skończyć w twoim garnku i postanowiły uciec?-mówi śmiejąc się ze mnie. Kiedy nieporadnie próbuję pozbierać zakupy.
-Zamiast się śmiać pomóż mi, bo inaczej nie zobaczysz dziś kolacji.-mówię zła do mojego gościa.
-Dobra, dobra mała wrzuć na luz.-mówi pomagając mi zbierać zakupy. Po chwili jesteśmy już w moim mieszkaniu.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
W końcu jest jedynka :D
Od razu powiem, że tutaj rozdziały nie będą pojawiać się tak często jak na moim pierwszym blogu... Ja jakoś nie umiem wprowadzać głównych bohaterów od pierwszych rozdziałów, dlatego na pojawienie się Matteo będziecie musiały jeszcze troszkę poczekać ;)
Mam nadzieję, że to coś co jest na górze spodoba Wam się ;)
Czytasz=komentujesz to na prawdę pomaga :)
Przepraszam za błędy i pozdrawiam A. ;*

poniedziałek, 8 lipca 2013

Poznajcie Petronelę

Przeszłość...
Rzeszów...
30 grudnia 1990. Mroźny dzień, który opanowała śnieżyca. Tego właśnie dnia w niewielkim szpitalu na obrzeżach miasta przyszła na świat mała dziewczynka, która powitała świat głośnym płaczem. Rodzice zachwyceni podobieństwem do jej prababki od strony ojca postanowili na jej cześć dać dziecku na imię Petronela. Jako dziewczynka była wesołym, pełnym energii i optymizmu małym człowieczkiem. Pełna energii i jednocześnie bardzo uparta, często dawała rodzicom się we znaki.
Chodząc do szkoły podstawowej pobliskiego Zespołu Szkół przeżyła swój pierwszy zawód miłosny. Zakochała, a może bardziej zauroczyła się jednym ze starszych kolegów. Nie był to jakiś wzór do naśladowania. Zwykły, chamowaty nastolatek, który nie widział nic więcej prócz czubka swojego nosa. Traktował ją jak kogoś gorszego, trędowatego. Zniszczył jej psychikę. Sprawił, że zamknęła się na innych, a jej samoocena sięgnęła najniższego poziomu. Nigdy nie była chuda, jednak jej mała nadwaga nigdy jej nie przeszkadzała, aż do tego momentu. Z dnia na dzień coraz bardziej krytykowała swój wygląd. Przestała wychodzić z domu. Jej jedyną rozrywką w tamtym okresie było czytanie książek oraz oglądanie siatkówki, sportu, który pokochała od pierwszego momentu gdy tylko zobaczyła go w telewizji...
Jako nastolatka nie wyróżniała się na tle swoich rówieśniczek. Od zawsze żyła w cieniu klasowych gwiazd, które nadały sobie tytuły jej przyjaciółek. Ona nigdy nie protestowała, bo nie miała na to odwagi. W ostatniej klasie gimnazjum zakochała się w koledze z klasy, który jako jeden z niewielu rozmawiał z nią. Miała nadzieję, że on stanie się dla niej kimś więcej niż tylko kolegą, że w końcu znalazła w kimś oparcie. Jednak on zostawił ją dla jej koleżanki z klasy, jednej z tej klasowej elity gwiazd. Dlaczego? Bo była ładniejsza, miała więcej kasy, była zgrabniejsza, bo to za nią uganiały się tłumy. Chciał mieć satysfakcję z tego, że ona wybrała właśnie jego a nie któregoś z tych tłumów, które chodziły za nią. Wtedy poprzysięgła sobie, że kiedyś im pokaże, kto tak naprawdę jest lepszy, ładniejszy, bardziej nieosiągalny... Poprzysięgła zemstę na płci męskiej i obiecała sobie, że nigdy więcej się nie zakocha. Zaczęła dbać o siebie.
Kiedy spotkali się po upływie dwóch lat na jednym z meczy Asseco Resovii Rzeszów patrzył na nią z niedowierzaniem i pożądaniem w oczach. Pomimo tego, że założyła tylko dżinsy i koszulkę klubową, a nie tak jak ostatnimi czasy szpilki i krótką spódniczkę, on i tak jej pożądał. Ten sam, który kiedyś wybrał inną teraz oglądał się za nią samą. Kiedyś mógł mieć ją tylko dla siebie, teraz może tylko na nią popatrzeć. Ona usatysfakcjonowana przechodząc obok niego, zakręciła tylko przed jego nosem biodrami i podeszła do jednego z siatkarzy i przytuliła się do niego. Mina jej byłego przyjaciela była bezcenna. Chłopak nie mógł zauważyć zdziwionej miny siatkarza, więc zżerała go zazdrość. Później Petronela wyjaśniła jeszcze nieznajomemu siatkarzowi jaki był jej cel i że zdołała go osiągnąć właśnie dzięki niemu. Tą opowieścią rozśmieszyła siatkarza, który zaprosił ją na kawę po meczu.
Tak zaczęła się przyjaźń 17-letniej wtedy Petroneli Przybylskiej i 22-letniego wtedy dobrze zapowiadającego się młodego siatkarza Grzegorza Kosoka. Siatkarz jest obecnie jedyną osobą z Rzeszowa, z którą Petri utrzymuje stały kontakt...
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Jest prolog. W końcu znalazłam czas aby ruszyć z tym opowiadaniem :)
Ta historia w ogóle nie będzie podobna do mojego pierwszego opowiadania. Tutaj będą inni bohaterowie i całkiem inna fabuła. Mam nadzieję, że Wam się spodoba i pozostaniecie tu ze mną na dłużej.
Jeżeli to czytasz skomentuj, proszę. Komentarze są dla mnie motywacją i pokazują, że mam dla kogo pisać :)